Dziś blog wspiera:

sobota, 12 marca 2016

Dzień z życia smolbiznesłumen

8336

Nie, żebym się skarżyła, czy coś, widziały gały, co brały. Ale coraz bardziej mam tego dosyć. Ci ludzie siedzący na kasie w Lidlu czy w Biedronce urastają w moich oczach do rangi herosów kontaktów interpersonalnych - ja chyba bym po jednym dniu latała po sklepie z uzi jak Michael Douglas w „Upadku”. (W zasadniczej części recyklig tekstu z Facebooka, z sierpnia 2015, z późniejszymi dopiskami).
8:40 
Klient A, który zamówił usługę w poniedziałek, dziś napisał, że rezygnuje, bo nie ma czasu, czy coś tam, a w ogóle to on myślał, że chodzi o co innego.
10:00 
Napisałam do Klienta B, że mamy jego zamówienie z poniedziałku, i że ponieważ nie ma żadnych innych ruchów, będziemy dzwonić. Pracownik po 5 minutach poinformował mnie, że pod numerem podanym przez klienta odbiera jakaś babcia, która mówi, że to pomyłka. 
10:30 
Klient B przysłał maila, że od poniedziałku czeka na potwierdzenie zamówienia. Napisaliśmy, że nie mamy z nim kontaktu telefonicznego, bo podał błędny numer. Zapytaliśmy, kiedy mu pasuje się spotkać i gdzie, bo jeździmy po mieście stołecznem Warsiawie i możemy być niedaleko. 
11:00 
Wrócił pracownik z poczty, z przesyłkami, nadał też parę rzeczy. Wydał dokładnie 56 złotych brutto, dostał fakturę na 53,01 zł brutto. Czemu tak? A bo pani na poczcie nie umiała inaczej wystawić faktury. Bo coś tam jej się źle zapisało. Faktura wystawiona na drukarce igłowej, która pobiera papier z perforacją umożliwiającą oddzieranie dokładnie arkuszy A4. Nigdy, kurwa, te pocztowe cioły nie potrafią tak wsadzić tego papieru, żeby ta perforacja wypadała na dole i na górze strony; zawsze musi wypadać w połowie faktury. Dzięki temu mamy faktury z obszarpanym brzegiem na górze i na dole, jakby psu z pyska ten papier wydzierano, a za to w połowie kartki wypada cięcie, które natychmiast trzeba podkleić taśmą, bo inaczej faktura się wzdłuż perforacji rozpada na dwie części. Nie do pojęcia, że, kurwa, nie potrafią tego opanować od lat. I że używają tych igłówek, dzięki czemu na wydanie faktury czeka się 5-7 minut. I jeszcze organizacja tych wydruków. Stoi koło tej baby drukarka, ona puszcza fakturę do druku, potem drze się na całą pocztę „GDZIE MOJA FAKTURA WYSZŁA”, na co odkrzykuje jakaś kobita siedem okienek dalej albo wręcz z zaplecza „TUTAJ, CZESIU, TUTAJ”, więc ta biedna kobita wstaje, wzuwa papucie z pomponem i człapie po fakturę. 
BTW, wiecie, że żeby odebrać z poczty przesyłkę poleconą awizowaną na spółkę z o.o., trzeba mieć ze sobą świeżo wydrukowany odpis z KRS, na którym należy na każdej kartce (6 stron w naszym przypadku, ale przecież są takie, co mają i 20-30 stron) przybić pieczątkę "ZA ZGODNOŚĆ Z ORYGINAŁEM" i się podpisać oraz dowód osobisty (jeśli odbiera osoba uwidoczniona w KRS, czyli właściciel, zarząd, prokurent itd.), ALBO dodatkowo jeszcze upoważnienie do odbioru dla pracownika podpisane przez notarialnie uwierzytelnionego członka zarządu, właściciela, etc., w każdym razie osoby z KRS? I składa się te wszystkie kwity pani z okienka, a ona mozolnie poślinionym palcem leci wzdłuż rubryk Data, Dane podmiotu, Siedziba i adres podmiotu, Oddziały, Informacje o umowie, Sposób powstania spółki, aż dochodzi do działu 7 - Dane wspólników, i tam se jakieś nazwisko wybiera i porównuje z dowodem albo upoważnieniem. 
12:00
Klient B przysłał maila, pytając, czemu nie odpowiadamy na jego maile. Odpisaliśmy pytaniem, czy dostał nasze dwa maile z dzisiaj. 
13:00 
Odebraliśmy od listonosza zawiadomienie od Firmy A, której wysłaliśmy dokumenty rozliczające naszą współpracę w lutym br. W swoim liście Firma A pisze że oczekuje na rozliczenie naszej współpracy. Czeka mnie pisanie do nich z kopiami pism z lutego. Napisałam maila do Pani A., z którą w tej firmie współpracowałam, z pytaniem, gdzie trafiły dokumenty wysłane w lutym. Dostałam autoresponder, że Pani A. jest na wakacjach i zastępuje ją Pani B. Wysłałam maila do Pani B. i dostałam autoresponder, że Pani B. jest na wakacjach i zastępuje ją, no kto? Zgadliście, Pani A. Oraz Pan C. Dałam sobie spokój. 
14:00
Dostałam maila z Min Gosp z ankietą (56 pytań), jak oceniam perspektywy gospodarcze, jakie mam oczekiwania wobec rynku, jakie są moje nastroje i jak współpraca zagraniczna i kontrahenci. I innowacje, i oszczędność energii. „Jednym z priorytetowych zadań Ministra Gospodarki pozostaje kształtowanie polityki gospodarczej rządu wobec sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MSP). Dla sprawnego prowadzenia tej polityki, która powinna pozytywnie oddziaływać na rozwój MSP, niezbędne są aktualne informacje pochodzące bezpośrednio od firm. Chodzi przede wszystkim o opinie charakteryzujące sytuację w jakiej znajduje się przedsiębiorstwo, jak również o problemy rzutujące w zasadniczy sposób na jego rozwój, a które związane są z polityką gospodarczą.” Oddałam chujowość moich nastrojów, oczekiwań i oceny polityki rządu w pełnej krasie. Prawdopodobnie pociągnę w dół wyniki ankietowe co najmniej 10 optymistów. 
15:00
Dzwonił klient A, który jednak coś źle zrozumiał i on chce usługi, ale innej, gdzie indziej i za inne pieniądze, niż pracowicie wyklikał w ub. weekend. Klient B się nie odzywa. Wysłałam kolejnego maila, z pytaniem o poprawny nr telefonu, po raz trzeci wysłałam swój numer telefonu, i czy dostał poprzednie dwa maile. To beznadziejne. 
15:15
Odebraliśmy mail do Bardzo Dużej Sieci Handlowej, która nam od 8 miesięcy zatruwała dupę jakimiś rozliczeniami, że niby jesteśmy im winni 18 złotych z groszami za jakąś reklamację czy coś. My im grzecznie odpisywaliśmy, że oni mają co prawda 90-dniowy termin płatności, ale już od listopada ub. roku wiszą nam prawie trzy stówy za jakieś drobiazgi, i żeby dokonać kompensaty. Dziś napisali, że może byśmy zrobili kompensatę i proszą o potwierdzenie salda. No ba. 
15:30
Kolejne dwie przesyłki kurierskie trzeba wysłać. Już się boję, po poniedziałkowych doświadczeniach. 
W poniedziałek wysyłałam OD RANA paczkę przez firmę K-EX, a właściwie przez ich internetową mutację pewnapaczka.pl. Jak zwykle w takich sytuacjach, mamy do czynienia z bandą socjopatów, którzy nie rozumieją elementarnych podstaw prowadzenia tego biznesu. A jedną z podstaw biznesu jest informowanie w jasny sposób klienta, co się wydarzy i kiedy. No więc nadana przez system internetowy poprzedniej nocy paczka leżała u mnie na biurku, a ja od rana chodziłam od okna do okna i dzwoniłam tam pięć razy, żeby się dowiedzieć, kiedy w końcu ten cholerny kurier dotrze. Dotychczas radziłam sobie w ten sposób, że wyłudziłam telefon kuriera i kiedy potrzebowałam coś nadać, facet niechętnie bo niechętnie, ale odpisywał smsem "będę między 14 a 15". Niestety, jest na urlopie, odpisał mi że się opala, i że ma zastępstwo. Zastępstwo, uwaga, jest nieosiągalne dla centrali, "próbujemy się z nim połączyć, ale nie ma z nim kontaktu", co w przypadku KURIERA i FIRMY KURIERSKIEJ jest szczególnie zabawne. Dostałam jednak zapewnienie, że "do 17 na pewno będzie", czyli, jak chcesz, debilko, nadać paczkę przez K-EX, siedź cały dzień od 8 do 17 i waruj, bo może pan kurier się zjawić w dowolnej chwili. O 17.00 się ostatecznie NIE POJAWIŁ, zadzwoniłam do tych matołów jeszcze raz, okazało się, że "będzie do pół godziny”. Przyjechał o 18, z pretensjami, aleosssochozi, przecież nikt mu przez cały dzień nie przekazał zlecenia na odbiór ode mnie, dopiero przed chwilą dzwonili.
No więc po takich doświadczeniach z poniedziałku dzwonię po kuriera po raz kolejny. Umawia się na odbiór, i mimochodem mówi, wie pani, ale z pani to się u nas już wszyscy śmieją, że tak pani wydzwania. Nożeszkurwa. Anuluję zamówienie, podpisujemy umowę z epaką, dosyć tego gnoju z K-EX. (edit z 2016: do dziś pewnapaczka nam nie skorygowała faktur z 2015 - wszystkie wystawione są błędnie, korespondencja trwa. Poleconymi, Pocztą Polską.)
15:40
Napisałam do Pana D, że już trzech faktur nam nie wysłał, dwóch za lipiec, trzeciej za sierpień. Termin rozliczenia VAT za lipiec się zbliża, a facet milczy. Poprzedniego maila pisałam do niego 14 sierpnia, i nic. (edit z 2016: faktura z lipca przyszła we wrześniu).
16:00
Zadzwonił zadowolony Klient C, mimochodem zadał pytanie, czy nie wiemy, czemu w jego makbuku są różne rzeczy po angielsku, skoro system niby jest po polsku, np. w programie App Store ma po polsku Edycja, Sklep, Okno i Pomoc, a także Featured, Purchased i Updates, a komunikaty są takie, że updates are available, w tym uaktualnienie zabezpieczeń, po których restart będzie required. Odpowiedzieliśmy, że tak jest, albowiem jest lato, ciepło, 50-70 tys. PLN pensji wpada co miesiąc i chłopaki z Apple Poland śmigają na swoich vespach po modnych metroseksualnych klubach, więc nie mają czasu na takie pierdoły, które normalnie wymagały by co najmniej dobrych 10 minut pisania w TextWranglerze. 
17:40
Kończymy na dziś. Klient B się nie odzywa.
(Kilka dni później: anulowaliśmy transakcję z Klientem B. Kilkanaście dni później: Klient B dostał sraczki, wydzwaniał, wysyłał maile, jak śmieliśmy anulować jego zamówienie, czy człowiek sobie nie może wyjechać na wakacje spokojnie, a że podał błędny numer telefonu, no ciekawe, może podał, a gówno nam do tego, jakie on telefony podaje, nie ma chyba o co robić histerii, ja was wykończę, podam do prokuratury, spotkamy się w sądzie za oszczerstwo).

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeżeli chodzi o mnie, to mój sklep zintegrowałem z systemem Sendit. Dzięki niemu mogę w szybki sposób nadać wiele paczek u różnych kurierów np. DPD https://www.sendit.pl/cennik/cenniki-krajowe/dpd. Klient ponadto może łatwo sprawdzić status przesyłki, wpisując jej numer nadania na stronie internetowej. Uważam to za duże udogodnienie, które wpływa na bezpieczeństwo i pewność zakupową u klienta.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń