Dziś blog wspiera:

czwartek, 26 listopada 2015

Dobro narodu ponad prawem, czyli świat wg NSDAP




Kornel Morawiecki, poseł, jakżeby inaczej, Kukizjugend, powiedział wczoraj: „Nad prawem jest dobro narodu. Jeżeli prawo to dobro zaburza, to nie wolno nam uważać tego za coś, czego nie możemy naruszyć, czego nie możemy zmienić. Prawo ma służyć nam. Prawo, które nie służy narodowi to jest bezprawie”.

Mały przeskok w czasie.

Nad prawem jest dobro narodu? Gdzieś to słyszałam?

"(...) Crucially, Gürtner accepted that vital national interests — as defined by Hitler as head of state — had precedence over the rule of law. Time and time again, Gürtner supported unlawful measures and even murders, because they had been declared by Hitler as crucial for the survival of the state*)."("Hitler’s Prisons: Legal Terror in Nazi Germany", Nikolaus Wachsmann).
Powtórzmy: "vital national interests — as defined by Hitler as head of state — had precedence over the rule of law".

Kim był Franz Gürtner?

Jego kariera zdumiewająco przypomina niektóre kariery znane z dzisiejszych czasów, popatrzmy na te cytaty z biografii: "sympatyzował z prawicowymi radykałami""zabiegał o to, by wymiar kary dla lidera partii (...) był łagodny""zamiast zrezygnować, postanowił pozostać na stanowisku", "zyskał wizerunek konserwatywnego biurokraty, biernego wobec postępującego zepsucia". Cisną się na usta nazwiska różnych naszych prawicowych i liberalno-prawicowych usłużnych idiotów, kiedy się to czyta, prawda?

Więc kim był? Nazistowskim ministrem "sprawiedliwości".

Za Wiki: "Jako członek Niemieckiej Partii Narodowej (Deutschnationale), Gürtner sympatyzował z prawicowymi radykałami, takimi jak Hitler. W czasie procesu Hitlera w 1924 po nieudanym puczu monachijskim, Gürtner zabiegał o to, by wymiar kary dla lidera partii nazistowskiej był łagodny. W czasie procesu Hitlerowi pozwalano na dowolnie często przerywać postępowanie, by przesłuchać świadków oraz na wygłaszanie dowolnie długich mów w swoim własnym imieniu. Za pośrednictwem Gürtnera Hitler został wcześnie zwolniony z więzienia w Landsbergu

Także dzięki niemu rząd bawarski ponownie zalegalizował NSDAP i zezwolił Hitlerowi na wystąpienia publiczne.

(...) Zamiast zrezygnować, Gürtner postanowił pozostać na stanowisku. Być może miał cień nadziei, że uda mu się zapobiec najgorszemu. W rzeczywistości stracił on tylko reputację i zyskał wizerunek konserwatywnego biurokraty, biernego wobec postępującego zepsucia w niemieckich strukturach prawnych. Gürtner wprowadzał podstawy prawne dla licznych zbrodni reżimu, począwszy od ustanowienia instytucji Ständegerichte (sądów wojskowych), sądzących Polaków i Żydów na okupowanych terytoriach wschodnich. Później wydał dekrety i, otwierające drogę dla ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej. Gürtner zmarł 29 stycznia 1941 w Berlinie."
https://pl.wikipedia.org/wiki/Franz_Gürtner

Niemiecki termin "Wohlfahrt des Volkes", czyli "dobro narodu" (ludu) to zresztą bardzo fajne określenie, którym można uzasadnić wszystko. Podnosząc je ponad prawo (Gesetz) Gürtnerowi udało się uzasadnić konieczność wymordowania niemieckich umysłowo upośledzonych w ramach akcji eksterminacyjnej T4, jako bezwartościowych dla narodu.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Akcja_T4--
*) - Co najważniejsze, Gürtner zaaprobował, by żywotne interesy narodu - zdefiniowane tak przez Hitlera jako głowę państwa - miały pierwszeństwo przed zasadami prawa. Raz za razem Gürtner popierał bezprawne działania, a nawet morderstwa, ponieważ Hitler deklarował, że były kluczowe dla przetrwania państwa." (tłum. Johanna Haase)

piątek, 20 listopada 2015

Chory starzec, czyli Polska 2025

Jak to się stało, że będący przedmiotem dumy i zazdrości kraj w ciągu paru lat stał się pariasem i pośmiewiskiem Europy, otoczonym kordonem sanitarnym przez obawiające się zaniżania standardów demokratycznych Białoruś, Ukrainę, Rosję i Węgry? 

"(...) Zdumiewająca kariera Dudy załamała się niemal natychmiast po zakończeniu prezydentury. Że będzie to tylko jedna kadencja, było wiadomo już po czterech miesiącach od objęcia przez niego tej funkcji - dał się poznać jako wyłącznie bezwolne narzędzie w rękach swoich mocodawców, partyjnych aparatczyków, i to nawet pośledniejszego sortu. Po powołaniu pierwszego w tamtej kadencji rządu PiS (z siedmiu kolejnych, obalanych co kilka miesięcy przez serię obyczajowych i korupcyjnych skandali) natychmiast rozpoczął proces tzw. dudyzacji prawa - kolejne przykłady łamania przez niego wszelkich przepisów, od drobnych rozliczeń finansowych po łamanie Konstytucji, spowodowały, że z jednej strony zyskał w partii pogardliwe miano "Posłusznego", z drugiej - przeciwnicy polityczni zaczęli metodycznie gromadzić dokumenty na potrzeby przyszłych rozliczeń. Plotki, jakoby dawniej odpowiedzialni za resorty siłowe partyjniacy PiS "coś na niego mieli", nasiliły się i stało się jasne, że ten człowiek, na tej posadzie, jest tylko tymczasowo. (...)

Polska wystąpiła z ONZ w roku 2017, kiedy minister godności narodowej Elżbieta Kruk uznała flagę Indonezji za odwrotnie powieszoną flagę Polski i stwierdziła "tak nas te gnoje i brudasy poniżać nie będą". Mimo prób załagodzenia sprawy nie udało się przywrócić Polsce członkostwa, kiedy ujawniono list prezydenta IV RP do byłego ambasadora Polski przy ONZ, Karola Karskiego, z cytatem "większość tam to jakieś ciapate brudasy, daj im koraliki i lusterka, i sprawa załatwiona, a jak nie, to podeślij im zarażone koce". (Fot. arch.)


Na początku 2020 r. doszło do upadku siódmego rządu PiS, tzw. rządu Popychadło-Hofmana, obalonego nie tylko wskutek trwających drugi rok sankcji UE, ale i przez wewnętrzną opozycję w PiS, przerażoną skalą porachunków między dawnymi sojusznikami. Minister spraw wewnętrznych Kamiński na polecenie wicepremiera Ziobry nakazał aresztowanie m.in. Kurskiego i Glińskiego pod zarzutami natury seksualno-obyczajowej, a niektórym dawnym partyjnym bonzom przydarzyły się dziwne wypadki. Wicepremier Macierewicz zginął w czasie wizytacji garnizonu Granicznych Wojsk Antyuchodźczych w Baligrodzie w Bieszczadach w tajemniczej katastrofie lotniczej. Oficjalna wersja głoszona przez PiS i rząd mówiła, że jego śmigłowiec służbowy został zestrzelony przez rakietę wystrzeloną przez terrorystów Daesh bądź przez kacapskich agentów, czemu obie te organizacje natychmiast zaprzeczyły, przysyłając kondolencje i delegacje z wieńcami oraz nazywając go naszym towarzyszemwspółbojownikiem długoletnim partnerem. Plotka natomiast głosiła, że Macierewicz zginął, bo uparł się, by latać starym, zdezelowanym bellem, kupionym 30 lat wcześniej na potrzeby papieskiej pielgrzymki, zamiast nowymi francuskimi caracalami, na których kupno się nie zgodził (Polska musiała w efekcie zapłacić 1 mld EUR odszkodowania za storpedowany przetarg i odkupiła 11 zdezelowanych rolniczych Mi-2 z Tadżykistanu).

Wśród innych ofiar wewnętrznych tarć znalazła się minister kultury Krystyna Pawłowicz, której zarzucono chorobę psychiczną, na co dowodem miały być nagrania jej zachowania i wypowiedzi w parlamencie; posłuszny frakcji hofmanowsko-ziobrystycznej minister zdrowia psychicznego Brudziński doprowadził do zamknięcia jej w Tworkach, rzekomo na badania; w trakcie badań naszpikowana lekami i poddawana elektrowstrząsom Pawłowicz osuneła się w kompletną ciemność. "To, że zwariowała, dowodzi, że była wariatką, więc nasza diagnoza była słuszna", stwierdzł Brudziński. Śliniącą się i bełkoczącą Pawłowicz zabrała rodzina; wstrząsem był filmik, jaki przy tej okazji pokazał w internecie opozycyjny tabloid "Fakt You, PiS Off". (...)

Najtragiczniejsze były przypadki pomniejszych posłusznych funkcjonariuszy. Tomasz Kaczmarek, wcześniej znany jako "Agent Tomek", w trzecim i piątym rządzie PiS minister spraw wewnętrznych, popełnił samobójstwo, spadając ze schodów i strzelając sobie trzykrotnie w plecy. Kurski zginął w trakcie ucieczki przed aresztowaniem, w wypadku samochodowym - według raportu policji wyprzedzał na piątego, przy czym zderzył się z kolumną Rosomaków idących na odsiecz do Baligrodu, a resztki jego wozu zostały najechane przez walce drogowe GDDKiA. "Nniiiic niiiiieeeee moooogłem zrobić, toooo był mooooment", twierdził bezradnie kierowca walca na przymusowej resocjalizacji, Adam Michnik (dawny baron tzw. III RP, skazany w tzw. procesie marcowym w 2018 za podważanie dogmatu o nieomylności Jarosława Kaczyńskiego na 28 lat robót publicznych i infamię).

Dziś, w roku 2025, były prezydent Duda to bezzębny starzec z tikami, zniszczony izolacją, seksualną przemocą i ciężką pracą przy produkcji tablic rejestracyjnych w więzieniu we Wronkach. Przebywa tam na tamtejszym oddziale terapeutycznym; rodzina i służba więzienna nie chcą podać powodu. Stara się o przedterminowe zwolnienie. Odwiedzają go co kilka miesięcy mieszkające w Brukseli żona i córka, ta ostatnia, z przydomkami "Posłuszna Lechitka" oraz "Uległa Róża Hurghady", jest wciąż popularną celebrytką i siódmą żoną egipskiego miliardera Mohameda Abdela Moneima Al-Fayeda

Nowy prezydent Winnicki wybrany został niedawno po tajemniczym samobójstwie poprzedniego, Pawła Kukiza i przyspieszonych o rok wyborach prezydenckich. Kukiz, przypomnijmy, wyskoczył z okna w Pałacu w trakcie wizyty tzw. starych towarzyszy (AK, Alte Kameraden) z ONR i Kukizjugend; podobno od przeszło półwiecza cierpiał na depresję poporodową; mimo, że okno było na parterze, upadł tak nieszczęśliwie na bagnety plutonu Gwardii Pałacowej, że zginął na miejscu. Obecnie prezydent Winnicki mówi o Dudzie "może go ułaskawię, może nie, łaska pańska na pstrym koniu jeździ, a praca czyni wolnym".
Timothy Ayrton Gash, "Stracona dekada", Londyn 2026